Kiedy ludzkość wyzwalała się spod niewolnictwa pańszczyźnianego, walczyła o poprawę bytu materialnego czy domagała się dostępu do wiedzy, Kościół rzymsko-katolicki potępiał te dążenia, nazywając je modernizmem, niszczeniem ustalonego porządku boskiego.
Kiedy Mikołaj Kopernik odkrył, że Ziemia nie jest centrum wszechświata, Kościół jego dzieła potępił i wpisał na indeks ksiąg zakazanych.
Kiedy Galileo Galilei odkrył pierwsze cztery księżyce Jowisza i potwierdził, że Ziemia się kręci (epur si muove), Kościół rzymski wymusił na nim, aby odwołał te „herezje".
Kiedy Van de Velde, holenderski seksuolog, wydał pierwszą książkę o życiu seksualnym człowieka („Małżeństwo doskonałe"), Kościół potępił nowoczesne badania naukowca i robił wszystko, aby ta książka nie była wydawana.
Kiedy Charles Robert Darwin ogłosił swoją słynną teorię ewolucji, Kościół również potępił wynik badań naukowych, twierdząc, że teoria jest sprzeczna z prawami boskimi. Odkrycia genetyczne potwierdziły słuszność teorii i dopiero „Wielki” JPII, pod naciskiem faktów…
Kiedy wreszcie nauka dała możliwość bezpłodnym kobietom urodzić dziecko z zapłodnionej pozaustrojowo komórki metodą in vitro, Kościół znów twierdzi, że to jest wbrew prawu boskiemu, że dziecko nie jest własnością człowieka. Na świecie metoda ta jest już powszechna, w Polsce ma być też, i wszystkie rodziny mające dzieci dzięki osiągnięciom nauki są szczęśliwe. W cywilizowanych państwach nikomu nie przyjdzie do głowy twierdzić, że ta metoda jest niegodziwa!
Co jeszcze Kościół rzymsko-katolicki wymyśli? Mówienie, że in vitro jest produkowaniem, że dziecko nie jest własnością człowieka, jest straszliwym nadużyciem, negującym uczucia ludzi mających i chcących mieć dzieci, jest negacją człowieczeństwa jako takiego, jest znieważeniem intymności człowieka.
Kościół a in vitro
Podsumowanie:
fałsz - obłuda - hipokryzja